Koniec zabawy
Kiedy mówię koniec to koniec!
Karnawał się kończy i o radościach trzeba na pewien czas zapomnieć.
Archaizm, może dawniej takie stwierdzenie było by jak najbardziej na czasie,
ale współcześnie... jak za króla Sasa nic tylko hulać i popuszczać pasa. Na
wszelkie wzmianki o umiarze hardo wzniesiona głowa staje okoniem "...a co to
mi już nic nie wolno? ...wszystkiego mi zabraniają?" jak bym już gdzieś
słyszał podobne pytanie a wiem: "czy to prawda, że Bóg powiedział nie
jedzcie owoców ze wszystkich drzew tego ogrodu" Rdz3,1.
Nikt nam nie zakazuje się cieszyć ale po pierwsze radość a
rozpasanie to
są dwa różne pojęcia a drugą sprawą jest zdefiniowanie co rozumiemy przez
pojęcie radości? Jeśli ta definicja ma być tylko infantylnym stwierdzeniem
"żeby mi było dobrze" to o takiej radości najlepiej od razu zapomnieć i to
nie na pewien czas ale na zawsze. Jeśli natomiast radością będzie
zadowolenie z czynienia dobra to ten typ radości jest jak najbardziej
wskazany nie zależnie od miejsca i czasu.
Niedawno trafiłem na publikację
pt. "Radosne przeżycie Wielkiego Postu" Zapytacie zapewne cóż takiego
radosnego może być w Wielkim Poście co innego Boże narodzenie bo choinka,
kolędnicy, szopka prezenty i tysiąc jeden innych atrakcji, ale Wielki
Post?...
Wróćmy do definicji radości przedstawione wyżej Bożonarodzeniowe
atrakcje mieszczą się w kategorii "żeby mnie i ewentualnie moim bliskim było
dobrze" Dziwnym jednak trafem tego dobra w okresie świątecznym jest w nas
tak dużo że chętnie dzielimy się nim i z innymi ludźmi. Warto pomyśleć żeby
tej nadwyżki nie ograniczać do okresów świątecznych ale rozciągnąć ją na
całe nasze życie. Nie musimy się obawiać tego że nas nie stać, że zabraknie.
Radość ma to do siebie że rośnie w miarę dzielenia się nią z innymi ludźmi.
Chowana zaś tylko dla siebie najpierw przybiera groteskowe formy a następnie
zamiera.
Zbliża się okres Wielkiego Postu jednym z elementów nierozerwalnie
związanym z postem jest nieomal zapomniana we współczesnych czasach
jałmużna. Jan Paweł II jako kardynał pisał: "Trzeba, ażeby nasze
człowieczeństwo wróciło w nowy sposób uwrażliwione na człowieka, jego
potrzeby i cierpienia i ażeby gotowe było świadczyć sobą, świadczyć gołymi
rękami, ale pełnym sercem; taki dar bowiem więcej znaczy aniżeli pełne ręce
i środki bogate; "Ponad to wszystko większa jest miłość".
(Kard. K. Wojtyła - kaz. o br. Albercie, L .Godz. T.III)
Może warto by sobie
odświeżyć pojęcie jałmużny i rozejrzeć się za potrzebującymi. Poszukiwania
potrzebujących najlepiej rozpocząć nie gdzieś na krańcach świata bo wtedy
znajdziemy wymówkę, że ktoś inny za nas zrobi to lepiej. Rozejrzyjmy się
wokół może nawet nie zdajemy sobie sprawy ilu ludzi czeka na naszą pomoc.